Chwila u bram stoczni
Krzyże
jak potężne amulety
wielkie
jak serca przy których były noszone.
Pazurem gwałtu zerwane z szyi
wbiły się w beton, rzucone.
Niemi strażnicy prawdy i wiary.
Jak trzej sędziowie potępiający
brutalność zbrodni.
Jak trzej królowie zwiastujący
nadejście kary.
Przecież religijnością nie grzeszę
a zgięły się moje kolana
gdy tak maluczka stałam
w ich cieniu, zadumana.
A kiedy stamtąd odchodziłam
powoli, jakby natchniona,
to przepełniona dumą polskości
wyprostowałam moje ramiona.
Czułam, że drogą prawości będzie
prowadzić mnie ręka Boża
a w mojej piersi
to wiatr wolności
ten wiatr od morza. KOMENTARZ