Gęsia Szyjka
I już nikt nie będzie wiedział jak to było
kiedy sanna Gęsią Szyjką w dół pędziła
nie usłyszy już nikt pisków pełnych frajdy
i okrzków desperackich, pełnych trwogi
tych niesionych echem drzew zamkowej góry
Ratuj się kto może! Z drogi! Ludzie z drogi!
i że podczas burzy z góry płynął potok
zmywający ludzkie ślady wydeptane
tak jak gdyby chciał coś sprzątnąć i poprawić
po sylwetkach, co podpite i zachwiane
lub wygładzić dla tych, co w białych koszulach
wśród zieleni wspinały się w pocie czoła
by w upalnym skwarze lipcowej niedzieli
w cieniu przebyć stromą drogę do kościoła.
Już nie będzie nikt pamiętać……..
a ja będę
chociaż byłam wtedy jeszcze taka mała.
Nie zapomnę i opowiem wszystko piórem.
Zawsze będę me dzieciństwo pamiętała
lecz pomogę zrzucić kartki kalendarzom
żółty papier sentymentem namaszczany
świeże, białe z nową datą się ukażą
i uderzy moje serce znowu głośniej
bo pulsuje w nim radosny rytm przemiany.