Spragniona szczęścia

A ja nie boję się, nie boję,
że może szczęście mnie przeoczy.
Zawsze czerwoną noszę sukienkę,
a czerwień przecież zachwyca oczy,
to też więc szczęście musi mnie dostrzec
kiedy kwitnącą aleją kroczy.
Miłość tańczyła w tej sukience
gdy tą aleją podążała.
W przelocie rzekła:“Podnieś ręce!“,
zdjęła ją z siebie, mnie odziała.
Trochę krępując się swej nagości,
bo choć rozpustna wie co wstyd,
swe ciało w kwiatach wytarzała.
Słodko pachnąca zniknęła w tłumie
wzbudzając zachwyt objętych par.
Biegnąc robiła to co umie,
muskała dłonią ich mgliste oczy
tchnąc pożądanie w tych spojrzeń żar.
Ach! Widzę w dali poruszenie,
różowe płatki unosi powiew,
zaraz się spełni moje marzenie,
z radości kręci mi się w głowie.
To szczęście niesie szczęście na twarzy.
Pewnie się śpieszy i pędząc, w biegu
może mnie jednak nie zauważy.
Najlepiej stanę w pierwszym szeregu,
więc proszę idźcie, nie chcę Was tutaj
w tej dla mnie dzisiaj tak ważnej chwili,
nie stójcie blisko, nie róbcie tłumu,
bo jeszcze szczęście się pomyli.

https://poezja-lucja-pauksztelo.de/pozegnanie-z-depresja/
https://poezja-lucja-pauksztelo.de/wigilia/