Święconka
Już nie mam matki, coby nakazała
abym święconkę do kościoła niosła.
Dziś moją matką jest polska tradycja
która w moje serce już od dziecka wrosła.
Pod Młyńską Bramą prowadzi ma droga
w trawie przy schodkach już wiosenne kwiatki
– Uważaj dziecko, bo to dary Boga –
gdzieś jeszcze w głowie echem słowa matki.
Starannie sprawdzam, czy nic nie brakuje
czy sól w czasie drogi się nie rozsypała
uchylam rąbka jedwabnej koronki
jej pięknem pyszni się serwetka biała
a pod nią jaja, aromat wędzonki
to własne wyroby…..
na niej zielona gałązka mirty
dla ozdoby.
Przy ołtarzu dzwonki
a te chłodne krople to święcona woda
szczodrze kropiona hojnością kapłana
jak deszcz błogosławieństw
w powietrze rozsiana.
I nie otarłam jej wierzchem ręki
niech strużką po moim policzku się toczy
jak łza wzruszenia, mówiąca tak wiele
w przeddzień Wielkiej Nocy
w Pasłęckim kościele. KOMENTARZ