……………… Tomasz

Ja już więcej Biblii nie czytam
przed ołtarzem nie chylę już czoła
skąd pochodzę, dokąd zmierzam
nie pytam
ale czuję, że czegoś mi trzeba
stojąc tu tak u wrót kościoła.
Lecz czy są to też wrota nieba?
Ciszy trzeba mi w tym wielkim kościele.
O gładź kafli się idąc potykam.
Ja z nadziei tu drogę mą ścielę
ciepłem mury gotyckie dotykam.
Na kolano przyklękam
bo instynkt
gdzieś z przeszłości się echem odzywa.
Jest to tylko wyuczony odruch?
Czy to może pokora prawdziwa?
A ta pięść, co trzy razy uderza
w mą pierś
chyba żeby czynić pokutę,
zaciskając się rozbić zamierza
od stuleci stwardniałą skorupę
i obrócić ten kościół w posadach,
pchnąć go w stronę słonecznego promienia
przez witraże niech światło doń wpada
prawdy, postępu, oświecenia.
Tak by było przecież wygodnie
bogobojną mateczką być
na różańcu w skupieniu się modlić
i nie pytać
ślepo wierząc żyć.
A Was wszystkich, przez żyły których
ta jedna, jedyna prawda płynie
jak przez Polskę Wisła,
proszę tu dziś o przebaczenie Wasze
bo gdybym chłopcem na świat przyszła
można byłoby mnie nazwać
……………… TOMASZEM.

https://poezja-lucja-pauksztelo.de/stolperstein-w-bonn/
https://poezja-lucja-pauksztelo.de/szach-mat/